Sport i rekreacja w Instytucie Fizyki Jądrowej
wg Małgorzaty Nowiny - Konopki
Działalność sportowo rekreacyjna w IFJ była prowadzona poprzez OGNISKO “NUCLEUS”. Stanowiło ono najmniejszą komórkę w strukturze peerelowskiego Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej. Było nadzorowane i finansowane przez Zarząd Wojewódzki TKKF, a rozliczane przez księgową tego zarządu. W maju 1977 roku grupa pracowników zwróciła się do dyrektora IFJ prof. Zbigniewa Bochnackiego z inicjatywą utworzenia bazy sportowej na terenie instytutu. Wychodząc naprzeciw tej inicjatywie, Zarządzeniem Nr 2/77, dyrektor powołał Społeczny Komitet Budowy i przeznaczył teren o powierzchni 27000 m2 położony w sąsiedztwie warsztatów Zakładu Doświadczalnego od strony południowo-zachodniej, na budowę ścieżki zdrowia, boiska do siatkówki i kortu tenisowego. Sam stanął na czele Społecznego Komitetu Budowy. W skład tego komitetu weszli jako wiceprzewodniczący: dr Roman Wolski, mgr Stanisław Łazarski i mgr Stanisław Biel, jako sekretarz dr Rafał Dymarz oraz jako członkowie mgr. inż, Władysław Babiarz, inż. Stanisław Chmiel, inż. Roman Hajduk, mgr. Mirosława Jasińska, Bronisław Motyka, mgr Bogusław Rajchel, płk. Stanisław Wanat i dr Antonina Wasilewska. Jak wiele przedsięwzięć w PRL-u, prace miały być realizowane w oparciu o czyn społeczny załogi przy pomocy Dzielnicowego Komitetu Czynu Społecznego i Samodzielnej Sekcji Inwestycji IFJ. Spośród zamierzonych obiektów zrealizowano jedynie budowę dwóch kortów tenisowych.
Uroczyste otwarcie kortów nastąpiło w czerwcu 1980 roku. Grała kapela krakowska, a notatka w Echu Krakowa obwieściła o tym wydarzeniu wszem i wobec. Dyrektor Zbigniew Bochnacki wręczył dyplomy za prace przy budowie kortów między innymi Bronisławowi Motyce, Romkowi Hajdukowi, Bogusiowi Rajchelowi i Zdzisławowi Lalowiczowi. Gdy w 1987 roku zaczęłam pracować w IFJ, prezesem NUCLEUS-a był znany alpinista Stanisław Biel. W ramach ogniska działały cztery sekcje. Sekcja tenisowa była kierowana przez pana Bronka Motykę, karawaningowa przez Gienka Mnicha (który był równocześnie niezmordowanym skarbnikiem ogniska aż do 2002 r.). Sekcję żeglarską prowadził Erazm Dutkiewicz. Kierownikami sekcji narciarskiej byli zależnie od potrzeb: Michał Waligórski organizujący obozy i Edek Cichoń - inicjator niedzielnych wyjazdów na narty. On również zajmował się wypożyczalnią sprzętu sportowego, co nota bene robi nadal, i (wraz z panem Tadeuszem Owsiakiem z AGH) organizował wycieczki rowerowe. Była grupa entuzjastów piłki nożnej zgromadzona wokół Bogusława Stachnika (syna słynnej pani Róży). Kilka osób uprawiało jeździectwo – koledzy Andrzej Duliński i Zbyszek Król mieli własnego konia wierzchowego, na którym można było się uczyć jeździć w Krakowskim Klubie Jazdy Konnej. „Jeźdźcy”, podobnie jak piłkarze, nie stanowili osobnej sekcji. Ich działalność skończyła się z chwilą odejścia z Instytutu Andrzeja Dulińskiego. Entuzjaści ping-ponga borykali się z brakiem odpowiedniego pomieszczenia, przerzucani z korytarza na I piętrze przed aulą do stołówki, potem znowu gdzieś indziej, tracili zapał do gry. Grupa osób grająca w siatkówkę wynajmowała, na własny koszt, salę poza instytutem, czasem tylko otrzymywała jakąś drobną pomoc od TKKF. Oprócz sportowych, Ognisko organizowało także różne imprezy towarzyskie.
Działacze sportowo rekreacyjni mieli szerokie grono odbiorców swoich inicjatyw. W czasach komunistycznych tężyzna fizyczna była przecież jednym z haseł propagandy rządowej. Fizycy wprawdzie nie mieli zamiaru startować w żadnych zawodach a tym bardziej w olimpiadach, ale skoro jako grupy zorganizowane, mogli uzyskać całkiem niezłe dofinansowanie, to chętnie korzystali z ruchu na świeżym powietrzu.
Oprócz wybudowanych w czynie społecznym kortów tenisowych ognisko dysponowało wcale pokaźnym sprzętem. Bazą dla żeglarzy był jacht „Pozytyw” typu omega i łódź żaglowa „Inka”, które za niewielką opłatą pracownicy instytutu mogli wypożyczać na wakacje. Jacht był przechowywany przez cały rok u ob. Gęgotka w Okartowie koło Mikołajek, przez co oszczędzano na kosztach transportu. Użytkownicy dbali o stan techniczny wypożyczanego sprzętu uzyskując dzięki temu zniżki w opłatach. Karawaning uprawiano w oparciu o 5 przyczep campingowych. Był stół do ping ponga i dwa zestawy rakietek. Dla piłkarzy zakupiono piłki i koszulki. (Grupa piłkarska miała szerokie perspektywy rozwoju. W pewnym momencie nawet na prośbę zarządu Ogniska dyrektor Bochnacki wyraził zgodę na budowę boiska do piłki nożnej na terenie Instytutu. Bogusław Stachnik pertraktował ze Zdzisławem Kapką, który był gotów trenować naszych chłopców. Niestety wkrótce Boguś założył własną firmę i odszedł z IFJ, a drużyna piłkarska się rozpadła.) W latach dziewięćdziesiątych zakupiono kosz i tarczę do „street-ball’a” (który nigdy nie został zawieszony) oraz sprzęt do siłowni.
Siłownia istniała przez jakiś czas na trzecim piętrze budynku administracyjnego. Nie było tam żadnej szatni ani natrysków. Ćwiczący mogli korzystać ze wspólnej dla całego piętra toalety, co oczywiście nie zachęcało do korzystania z tego obiektu. Wkrótce pomieszczenie zostało przeznaczone do innych celów, a sprzęt wartości 1500 zł przeniesiony do baraku obok kortów tenisowych. W oparciu o środki finansowe uzyskane z eksploatacji kortów stwarzano, jak widać, możliwości uprawiania innych (niż tenis) sportów, ale inicjatywy pojawiały się i zanikały.
Dyrektor Instytutu popierał działalność sportową pracowników. Postawił jednak twardy warunek: w godzinach od 8-mej do 14-tej w dni robocze obowiązuje bezwzględny zakaz uprawiania sportów. Oznaczało to konieczność wynajęcia kortów tenisowych ludziom, którzy są w stanie właśnie wtedy z nich korzystać. Takim kontrahentem okazała się grupa tenisistów z AGH-owskiego ogniska „Sokół”, (która z czasem przestała być ogniskiem TKKF, ale nadal współpracuje z NUCLEUS-em).
Tenisiści z AGH poziomen gry znacznie przewyższali naszych amatorów tego pięknego sportu. Byli też bardziej żądni grania. Pan Bronek Motyka pilnował i jak niepodległości bronił „naszych godzin” przed zachłannymi gośćmi. Również bardzo ostro egzekwował opłaty za poszczególne godziny korzystania z kortu. W wyniku tego coraz to wybuchały okropne awantury kończące się wyrzucaniem intruzów. W 1988 roku dzięki kontaktom z panem Antonim Łopatą z AGH, pan Motyka poznał trenera tenisowego pana Stanisława Waydę, zaprosił go do współpracy i zorganizował kurs tenisa dla początkujących. Był to znakomity pomysł. Zapisało się ponad dwadzieścia osób, głównie panie i kilku panów. Między innymi: Małgosia Niewiara, Maryla Wasiołek, Agnieszka Wasilewska, Basia Brzezicka, Helena Godunowa, Basia Dulny, Bogusia Hożewska, Elżbieta Marczewska, no i ja. Nazwiska kolegów jakoś mi umknęły z pamięci. Dwa korty na tak liczną grupę niestety nie dawały żadnego komfortu gry. Kurs trwał jeden sezon, a w następnym pan Bronek wyjechał do Dubnej na trzy lata, co oznaczało brak opiekuna sekcji. Byłam jedyną osobą, która nękała prezesa, żeby spowodował uruchomienie kortów po zimie i rozpoczęcie sezonu. W końcu zniecierpliwiony polecił mi samej się tym zająć. Tak początkowo nieformalnie, potem wybrana w demokratycznych wyborach zostałam kierownikiem sekcji tenisowej i sekretarzem ogniska.
Był to okres fascynacji wolnością i demokracją. Wszystkie postanowienia podejmowaliśmy kolektywnie: zarząd ogniska kolektywnie ustalał opłaty za wypożyczany sprzęt, kolektywnie decydował o wydatkowaniu pieniędzy, tenisiści wspólnie układali regulamin korzystania z kortów, sposobu rezerwacji i tak dalej. Wtedy dokonano wielu remontów: wymalowano zardzewiałą już siatkę ogradzającą korty, umocniono osadzenie jej na podmurówce, wymalowano szatnię, toaletę i kabinę natryskową, zakupiono bojler do ciepłej wody, nowy wózek do robienia linii, nową siatkę i węża do polewania kortów. Bezładnie rozstawione po instytucie ławki zostały wymalowane i przeniesione na korty, gdzie spełniają nadal zasadniczą rolę. Wszystkie te prace wykonał dział głównego mechanika IFJ pod kierunkiem Janusza Lipki i Jurka Brzezickiego (jeszcze wtedy nie zainteresowanego graniem w tenisa).
Trener zamiast prowadzenia wieloosobowej szkółki uczył indywidualnie pracowników instytutu (za jedną godzinę otrzymywał prawo do 2 godzin korzystania z kortu dla jego partnerów). Wytworzyła się niezwykle sympatyczna atmosfera wśród tenisistów: przychodzili całymi rodzinami, grali, potem kąpali się, odpoczywali, pili herbatę. Byli to głównie pracownicy naukowi, między innymi profesor Jan Styczeń z synem, Rafał Broda z córką, Paweł Wodniecki z córka, Zdzisław Lalowicz z synem, Bogdan Fornal z synem, Piotr Bednarczyk, Janek Godlewski, Krzysztof Pakoński z dziećmi, Jerzy Hubert z synem, Bartek Kisielewski z synem, Paweł Małota, Piotr Bochnacki, Paweł Czerkawski z córką, Piotr Czerski z dziećmi, Marcin Kajetanowicz oraz koleżanki: Bożena Kortyna, Agnieszka Wasilewska, Wanda Pakońska, Teresa Błocka, ja i inni. W sumie około 40 osób z instytutu kupowało karnety uprawniające do gry przez cały sezon. Indywidualne godziny opłacano wkładając pieniądze do ogólnie dostępnego zeszytu w szatni przy kortach. Nigdy nic nie zginęło. Rezerwacji godzin grania dokonywało się najwyżej na 3 dni naprzód, co zapewniało wszystkim równy dostęp do kortów. Możliwość korzystania z kortów była reklamowana na kolorowych kartkach na każdej tablicy ogłoszeń w instytucie.
Co roku organizowaliśmy dwa turnieje: jeden o puchar przechodni ogniska NUCLEUS, drugi o puchar Dyrektora Instytutu. Pamiętam, któregoś roku pojawił się w turnieju Jacek Błocki, który jako „czarny koń” imprezy nieoczekiwanie ją wygrał. To był szok dla tenisistów z AGH. Powoli dzięki panu trenerowi Waydzie przeciętny poziom naszego grania też się podnosił.
Pewną formą reklamy tenisa były organizowane przez sekcję jesienne ogniska z pieczeniem ziemniaków i kiełbasy. Były to imprezy dla tenisistów, sympatyków tenisa i działkowiczów, (z którymi łączyły nas serdeczne kontakty). Zapraszaliśmy także dyrekcję IFJ i oczywiście kolegów z AGH. Zbierało się kilkadziesiąt osób z żonami i dziećmi. Koszty imprezy ponosiła sekcja przy pewnym dofinansowaniu z TKKF. Pamiętam, kiedyś Andrzej Auriga przyniosł skrzynkę piwa, ktoś inny wino, dla wszystkich gości. Obecny na imprezie vice dyrektor IFJ Piotr Malecki został poproszony o zezwolenie na picie alkoholu w obrębie instytutu. Nikt się nie upił, a atmosfera była urocza: dzieci biegały, skakały przez ognisko, Edek Cichoń grał na gitarze, zebrani śpiewali rajdowe piosenki do późnych godzin wieczornych. Pieczoną kiełbasę, ziemniaki i piwo zanosiliśmy też do wartowników, którzy przechowują klucze od kortów.
Największą imprezą towarzyską organizowaną przez Ognisko NUCLEUS był niewątpliwie Bal Fizyków, który odbył się 21-go stycznia 1990 roku. Wzięło w nim udział około 150 osób. Inicjatorką i główną organizatorką była Agnieszka Cebulska-Wasilewska. Bal miał bogaty i atrakcyjny program: walc kotylionowy, loteria fantowa, konkurs tańca, (wygrała śliczna Iwonka Wygoda), oraz wybór królowej balu, którą została, jak w komunie przystało, żona prezesa ogniska NUCLEUS. Salę balową stanowił hall instytutu. Nagłośnienie i muzykę z magnetofonu przygotowali koledzy Gienek Mnich i Edek Cichoń. W stołówce wspaniale nakryte stoliki czteroosobowe ze świecami i kolorowymi lampionami, nie mówiąc już o doskonałym menu, przygotowanym przez instytutową kuchnię, zachęcały do rozmów towarzyskich. Cała „arystokracja” instytutu zaszczyciła ten bal swoją obecnością, oprócz pracowników byli zaproszeni dostojni goście między innymi profesor Jerzy Niewodniczański z żoną, był profesor Zygmunt Kolenda z żoną. Przyszli nawet państwo Stachurowie, chociaż nie mogli tańczyć z powodu żałoby w rodzinie. Bal przyniósł dochód, którego część została przeznaczona na jakiś zbożny cel, którego niestety moja pamięć nie zarejestrowała. Takiego wydarzenia towarzyskiego już później w Instytucie nie było. Kilkakrotnie jeszcze urządzano bale sylwestrowe, ale organizowali je ludzie spoza ogniska, (tylko pod jego patronatem) i głównie dla wąskiego grona osób.
Teraz czasy są inne. Bale odbywają się z ogromnym rozmachem w zamkach, pałacach lub co najmniej w Teatrze Wielkim, czy Muzeum Narodowym. Kto by tam tańczył w hallu, czy ucztował w basement-cie Instytutu, nawet tak szacownego, jak nasz.
W 1993 roku Ognisko TKKF NUCLEUS obchodziło 15-lecie istnienia. Rocznicę tę zauważył tylko Zarząd Ogniska, który w uznaniu zasług własnych przydzielił sobie nagrodę w postaci wyjazdu, wraz z dyrekcją IFJ, na dwa dni (16/17.09.93), do schroniska „Morskie Oko” w Tatrach. Nie podobał mi się taki pomysł, więc nie wzięłam udziału w tej imprezie. Sądząc po licznych fotografiach była bardzo udana i nikt w Zarządzie Wojewódzkim TKKF nie kwestionował jej rozliczenia. Widać na tym polegał savoir vivre elit komunistycznych, który podobnie jak i te elity, był mi obcy.
30-go czerwca 1994 roku podczas Walnego Zebrania dokonano zasadniczych zmian w zarządzie ogniska. Zebranie miało charakter aferalny. Intryga uknuta wcześniej przez osobę, obrażoną głównie o to, że nie jest pierwszą damą w NUCLEUS-ie, doprowadziła emocje do zenitu. (Sądząc po metodach działania oważ osoba bynajmniej nie okazała się damą!) Ustępujący prezes mało nie pobił się ze skarbnikiem, a liczna grupa tenisistów, której nie pozwolono wpłacić zaległych składek, po prostu wyproszona, wyszła z sali. Mimo wszystko jednak wybrano nowy zarząd: prezesem został Zdzisław Lalowicz, sekretarzem Joanna Bogacz, członkami: Edek Cichoń (emeryt) i Aleksander Jaszczyński (spoza instytutu!). Jedynie Gienek Mnich zatrzymał swoją funkcję skarbnika. Nastały nowe czasy.
Już nie myślano o demokracji. Zaczynało się lato i trzeba było rozpocząć sezon tenisowy, ściągnąć opłaty za korzystanie z kortów itd. Nowy prezes został równocześnie kierownikiem sekcji tenisowej, a więc wziął na siebie odpowiedzialność za tę najważniejszą w instytucie dyscyplinę sportu. Szybko podniósł swoje umiejętności gry dzięki współpracy z panem trenerem Waydą. Dociągnął do poziomu kolegów z AGH. Wprowadził zamiast turnieju o puchar Dyrektora IFJ listę rankingową, weryfikowaną przez comiesięczne turnieje. Za trzy pierwsze miejsca wręczane są teraz dyplomy oraz Puchar Prezesa (na własność) za pierwsze miejsce. Indywidualne trenowanie pracowników Instytutu zostało zastąpione tzw. szkółką dla początkujących.
Dwa razy w tygodniu kilka osób (Jurek Brzezicki, Mirek Ziębliński, Tomek Pawłat i Lucyna Włodek) ma możliwość szkolenia się w grze. Obecnie już dają sobie dobrze radę na korcie, i grają również bez trenera. Zmienił się sposób rezerwacji godzin korzystania z kortu. Każdy ma prawo do rezerwowania czterech godzin, więc wykorzystanie obiektu jest bardzo intensywne. Grupa tenisistów z AGH tak się zintegrowała, że dawny podział godzin stopniowo się zaciera. Sezon tenisowy kończy się uroczystym wręczaniem pucharu i dyplomów, czego dokonuje dyrektor instytutu lub (ostatnio) prezes ogniska. Nie organizuje się już dorocznych ognisk z pieczeniem ziemniaków i kiełbasy, bo nie bardzo jest dla kogo.
6 maja 1998 roku świętowaliśmy 25-lecie Ogniska Nucleus. Krakowska gazeta sportowa Tempo w okolicznościowym artykule chwaliła jego działalność. Podczas Walnego Zebrania Przedstawiciel Zarządu Wojewódzkiego Roman Szpak pogratulował nam aktywności, a także ciekawej, zaangażowanej dyskusji. Wręczył Stanisławowi Bielowi medal TKKF, a Edkowi Mnichowi, Bronkowi Motyce, Zdzisławowi Lalowiczowi i mnie brązowe odznaki TKKF. Dokonano wyborów władz ogniska na nową kadencję. Znowu weszłam do zarządu.
Na mój wniosek złożony podczas kolejnego Walnego Zebrania w 2002 r. prezes przeprowadził remont szatni: wymalowano pomieszczenia, dobudowano jeszcze jedną kabinę prysznicową, wyremontowano szafki i zakupiono meble. Było to możliwe dzięki pomocy Dyrekcji. Tylko koszty materiałów pokrywaliśmy ze środków Ogniska. Pracami kierował Jurek Brzezicki. Na baraku został założony nowy dach z blachy dostarczonej przez prezesa. Ostatnio garaż przy szatni przekształcono w salkę kulturystyczną, wyposażoną w nasz sprzęt i profesjonalny o nazwie „atlas”, ofiarowany przez sponsora Tadeusza Orskiego.
„Śmiercia naturalną” umarły obozy i niedzielne wyjazdy narciarskie. Ostatnie odbyły się w Jaszowcu Ustroniu w 1990 roku, (ale akurat zupełnie nie dopisały warunki śniegowe) i następnego roku na Hali Miziowej. Ten ostatni byłby udany, gdyby grypa nie dopadła paru osób, przez co wpłacone pieniądze niestety przepadły, chociaż w schronisku wszystkie miejsca były wykorzystane.
Niedzielne wyjazdy na narty nie są organizowane, bo nie ma już autobusu instytutowego, a większość osób ma własne samochody i organizuje sobie wypoczynek indywidualnie lub przez biura podróży.
Sprzęt żeglarski mocno wysłużony został sprzedany harcerzom. Są jeszcze trzy przyczepy campingowe, nadające się do użytku, ale zainteresowanie nimi maleje.
Jedynie korty tenisowe stanowią nadal dużą atrakcję i myślę, że należy tak ustawić regulamin, by mogła z nich korzystać większa liczba pracowników Instytutu nawet zamiast gości czy osób z AGH. Wszystkie prace renowacyjne przy kortach są przecież prowadzone własnymi siłami to znaczy z zaangażowaniem i pracą pracowników IFJ, popartymi przez dyrekcję. Prezes Zdzisław Lalowicz uważa, że panuje tam atmosfera klubu gentlemanów i nawet dyskusje polityczne nie psują atmosfery spotkań. Niemniej snuje refleksje o przemijaniu. Uważa, że nie należy wątpić, iż zainteresowanie uprawianiem sportu maleje. Doktoranci w Instytucie, wprawdzie liczni, nie wykazują dotychczas zainteresowania istniejącymi tutaj możliwościami. Pewnym czynnikiem obiektywnym jest odchodzenie na emeryturę tych, którzy byli przyzwyczajeni do zbiorowych form rekreacji. Ze wzrostem zamożności społeczeństwa następuje atomizacja aktywności i nowe możliwości indywidualnego wykorzystania czasu wolnego. Nie ma już żadnych form dotowania z funduszu socjalnego.
Planujemy budowę jeszcze jednego kortu tenisowego na terenie przyznanym nam przez Dyrekcję w 1977 roku. Otwarcie przewidywane jest na trzydziestolecie istnienia Ogniska TKKF „NUCLEUS” w 2007 roku. Zadanie to podejmuje, przy założeniu dalszej, istotnej w całej naszej dotychczasowej działalności przychylności Dyrekcji IFJ, aktualny Zarząd Ogniska TKKF „NUCLEUS” w składzie: Prezes Zdzisław Lalowicz, vice-prezes Jerzy Brzezicki, skarbik Włodzimierz Janik, sekretarz Małgorzata Nowina Konopka, członkowie: Edek Cichoń, Bartek Kisielewski i Jerzy Hubert.